Hej! Dziś naszła mnie ochota na zrobieniu tagu. Jest to pierwszy jaki robię, więc może nie wyjść za profesionalnie :) Nie przedłużając- zaczynajmy!
1. Najlepsza rzecz, jaka Ci się przytrafiła w życiu?
Trudne pytanie... W sumie życie jest skonstruowane tak, że każdego dnia trafia się coś przyjemnego. Nawet jeśli tego nie zauważasz! Ale ostatnio zdecydowanie najlepszą rzeczą okazało się zaprzyjaźnienie z czwórką Francuzów :)
2. Śpisz przy zamkniętej czy otwartej szafie?
Zamkniętej. Skoro w ciągu dnia mam ją zamkniętą to dlaczego mam na noc ją otwierać?
3. Zabierasz szampony i odżywki z hoteli?
Nigdy nie byłam w hotelu :D
4. Czy musisz być cała przykryta kołdrą?
Oj tak... Chociaż jest lato jestem przykryta aż po brodę. Ciągle mi zimno!
5. Czy kiedykolwiek ukradłaś znak drogowy?
Nie zdażyło mi się. Czy to nienormalne?
6. Jaki masz telefon komórkowy?
Samsung galaxy trend plus
7.Czy wolałabyś być zaatakowana przez niedźwiedzia czy przez rój pszczół?
I kolejne trudne pytanie. Chyba jednak przez niedźwiedzia. Może udałoby mi się dopiec do domu? A jak nie to przynajmniej nie będę żądlona milion razy.
8.Jakim aparatem robisz zdjęcia?
Nie robię zdjęć,a jeśli już to telefonem.
9. Czy masz piegi?
Nie.
10.Masz przyjaciół?
Mam. Najlepsze przyjaciółki ever<3
Pozdrawiam.
11. Czy masz jakiś lęk/ fobię?
Boję się jak każdy człowiek, ale raczej nie aż tak, żeby mnie to paraliżowało. Przy tym pytaniu pytaniu sprawdziłam różne lęki. Ile tego jest! Nie życzę nikomu, żeby takie fobie ich paraliżowały i nie dawały normalnie żyć.
12.Czy kiedykolwiek liczyłaś swoje kroki podczas spaceru?
Mimo, że tego nie pamiętam na pewno. Dodatkowo liczyłam schody podczas wchodzenia na górę. Muszę się jednak strasznie nudzić.
13. Czy kiedykolwiek załatwiłaś się w krzakach?
Chyba tak.
14. Czy kiedykolwiek farbowałaś włosy?
Nie, nigdy.
15. Czy kiedykolwiek tańczyłaś bez muzyki?
Nie sposób zliczyć ile razy już tak robiłam, chociaż nie wiem czy można to nazwać tańcem.
16. Czy kiedykolwiek gryzłaś swoje długopisy/ ołówki?
Niestety tak. Ale już się tego oduczyłam.
17. Z iloma osobami spałaś w tym tygodniu?
Z nikim.
18. Jaki jest rozmiar twojego łóżka?
Jednoosobowe.
19. Piosenka tygodnia...
Mimo, że Euro się skończyło to jest to "This one's for you" Uwielbiam te piosenkę.
20. Czy przeszkadzają Ci faceci ubierający się na różowo?
Zależy. Jeśli mają np. koszule czy krawat w odcieniu różu to nie przeszkadza mi to. Jeśli natomiast mają wściekle różowe spodnie to mimo wszystko chcę mi się śmiać :D
21. Czy nadal oglądasz bajki?
Kocham bajki! Płynie z nich tyle morału.
22. Jaki jest twój najmniej ulubiony film?
Oglądam raczej takie, które mi się podobają.
A jeśli gatunek filmowy to horrory, thrielery i sci-fi.
23. Gdzie zakopałabyś znaleziony skarb?
W miejscu, w którym nikt by się nie spodziewał go szukać.
24. Co najczęściej pijesz do obiadu?
Na co mam ochotę. Sok, herbata, kompot. Ale najczęściej nic nie piję do obiadu.
25. Ulubiony sos do nugetsów?
Uwaga, Uwaga teraz wszystkich zaskoczę. Ketchup! NIe pamiętam kiedy ostatnio jadłam nugetsy, a co dopiero jaki sos wtedy miałam.
26. Jaka jest Twoja uubiona potrawa?
Hmmm... Chyba naleśniki z nutellą. Bardzo wykwintne danie.
27. Jakie filmy oglądasz w kółko i nadal kochasz?
"Igrzyska śmierci", "Pamiętnik księżniczki", "Percy Jackson"
28. Ostatnia książka jaką przeczytałaś?
Wczoraj skończyłam "Książę i gwardzista" Kierry Cass i tym samym zakończyłam całą serię "Rywalek".
29. Czy byłaś kiedyś w harcerstwie?
Nie.
30. Czy kiedykolwiek pozowałaś nago w magazynie?
Nie i nie zamierzam. To totalna głupota.
31. Kiedy po raz ostatni pisałaś do kogoś list na papierze?
Przy tam pytaniu muszę siedo czegoś przyznać. Jeśli chodzi o listy pisane z własnej nieprzymuszonej woli to niesety takie nigdy nie wyszły spod mojego pióra. Ale jeśli chodzi o te szkolne to pisałam gdzieś w roku szkolnym. Chyba przy omawianiu "Oskara i pani Róży".
32. Potrafisz wymieniać olej w samochodzie?
Nie.
33. Czy kiedykolwiek dostałaś mandat za przekrocznie prędkości?
Nie mam prawa jazdy.
34. Czy kiedykolwiek zabrakło Ci benzyny?
Jak wyżej.
35. Ulubiony rodzaj kanapki?
Zależy od humoru, chęci i czasu. Może to być kanapka z nutellą lub np. kanapka z masłem serem białym z rzodkiewką, sałatą, szczypiorkiem, szynką, pomidorem i ogórkiem.
36. Co najbardziej lubisz jeść na śniadanie?
Zależy to przede wszystkim od czasu i produktów dostępnych w domu.
37. Kiedy chodzisz spać?
Chodzę spać tak, żeby się wyspać. Jeśli wiem, że nasptępnego dnia muszę wcześnie wstać to kładę się spać wcześnie. Jeśli rano mam luz to idę spać później. Najczęścij jednak chodzę spać wcześnie, bo nie mam co robić.
38. Czy jesteś leniwa?
Tak.
39. Za co przebierałaś się na bale w przedszkolu?
Księżniczka. A w podstawówce byłam panią jesienią i faraonką.
40. Jaki jest Twój chiński znak zodiaku?
Już sprawdzam... Jestem koniem XD
41. W ilu językach mówisz?
Po Polsku... A teraz miałam okazję sprawdzić się w angielskim. I bardzo niegramatycznie, ale kilka słów dało się dogadać. Jak się okazało mój migowy też nie jest zły XD
I kilka słów po francusku i bretońsku się powtórzy... Ale przede mną jeszcze dużo nauki języka angieslkiego, żeby móc się spokojnie dogadać. Człowiek widzi barierę językową dopiero, gdy przed nia staje.
42. Czy prenumerujesz jakiś magazyn?
Tak.
43. Lego czy lincoln lego?
Lego.
44. Czy jesteś uparta?
Chyba tak.
45. Leno czy Letterman?
Eeeeee.....
46. Czy oglądałaś kiedyś seriale?
Kto nie obejrzał chociaż jednego odcinka?
47. Czy boisz się wysokości?
Trochę.
48. Czy śpiewasz w samochodzie?
Jak znam piosenkę i mam kogoś kto mi towarzyszy w "śpiewniu".
49. Czy lubisz śpiewać pod prysznicem?
Nie zdarzyło mi się.
50. Czy lubisz tańczyć w aucie?
A coś na kształt histerycznego machania rękoma też się liczy? Jeśli tak to lubię :D
51. Czy używasz broni?
Mam łuk, strzały, a w kuchni noże... W piórniku nożyczki. Z tym, że noży używam dokrojenia chleba, nożyczek do cięcia kartki, a łuku i strzał do mierzenia w cel na tarczy.
52. Kiedy ostatnio robiłaś zdjęcie u fotografa?
Przed wycieczką, więc gdzieś w połowie maja chyba.
53. Czy uważasz, że musicale są kiepskie i tanie?
Nie mam zdania, bo nie oglądam musicali.
54. Czy święta są dla Ciebie stresujące?
Z roku na rok coraz bardziej.
55. Czy kiedykolwiek jadłaś pierogi?
Oczywiście!
56. Ulubione ciasto owocowe?
Każde, które ma w sobie galaretkę z malinami, truskawkami lub borówkami.
57. Kim chciałaś być w dzieciństwie?
*Wstawić każdy zawód o którym mogło słyszeć dziecko w moim wieku*
Nauczyciel, lekarz, dziennikarz, sprzątaczka, policjant, strażak, ...
58. Czy wierzysz w duchy?
Nie.
59. Czy kiedykolwiek miałaś uczucie Deja vu?
Tak. Nawet ostatnio. Dalej uważam, że znałam ich wcześniej.
60. Czy codziennie bieresz witaminy?
Nie.
61. Czy nosisz kapcie?
Tak.
62. Czy nosisz szlafrok?
Aktualnie nie, ale kiedyś nosiłam.
63. W czym śpisz?
W piżamie.
64. Pierwszy koncert?
Nie byłam nigdy na żadnym koncercie typu: bilety itp. byłam tylko na takic miejscowych.
65. SuperPharm, Natura czy Rossmann?
Rossmann
66. Nike czy Adidas?
Nike.
67. Cheetos czy Lays?
Lays.
68. Orzeszki czy nasiona słonecznika?
Nasiona słonecznika.
69. Ulubiony piosenkarz/ piosenkarka?
Nic nie przychodzi mi teraz do głowy.
70. Czy brałaś kiedyś lekcje tańca?
Rytmika w zerówce się liczy?
71. Jaki zawód wyobrażałaś sobie wykonywany przez rodzeństwo?
W tym momencie wyobrażam sobie brata jako jakiegoś konstruktora.
72. Czy umiesz zwinąć język w rurkę?
Tak.
73. Czy kiedyś wygrałaś konkurs ortograficzny?
U nas w szkole nie było konkursów tego typu.
74. Czy kiedykolwiek płakałaś ze szczęścia?
Nie przypominam sobie.
75. Czy masz płyty gramofonowe?
Nie.
76. Czy masz gramofon?
Nie.
77. Czy palisz kadzidełka?
Nie.
78. Czy kiedykolwiek byłaś zakochana?
O rany ile razy... Niestety bez wzajemności :)
79. Jaki koncert chciałabyś zobaczaczyć?
Może Zarry Larsson?
80. Ostatni koncert jaki widziałaś?
Żaden :)
81. Gorąca czy zimna herbata?
Gorąca!
82. Cukier czy słodzik?
Cukier.
83. Jak dobrze potrafisz pływać?
Nie potrafię :( Bardzo nad tym ubolewam.
84. Czy potrafisz wstrzymać oddech bez zatykania nosa?
Potrafię/
85. Czy jesteś cierpliwa?
Jeśli chcę to potrafię.
86. DJ czy zespół na wesele?
Zespół.
87. Czy kiedykolwiek wygrałaś jakiś konkurs?
Raz.
88. Czy miałaś kiedyś operację plastyczną?
Nie, i nie zamierzam mieć.
89. Wolisz czarne czy zielone oliwki?
Nie lubię oliwek.
90. Czy umiesz szyć/ wyszywać?
Nie.
91. Najlepsze miejsce na kominek?
Salon.
92. Ulubiona gra komputerowa?
Nie gram w gry jeśli już to slitcher.io.
93. Jeśli masz męża, jak długo jesteści małżeństwem?
Nie mam męża :D
94. W kim podkochiwałaś się będąc w przedszkolu?
W przedszkolu? W nikim.
95. Czy dążysz do celu po trupach?
Nie i nigdy nie zamierzam tego robić.
96. Czy zawsze uśmiechasz się do zdjęć?
Tak i wychodzi to strasznie sztucznie. Wolę albo robić zdjęcia albo mieć je robione z zaskoczenia. Są prawdziwsze. Nie zmienia to jednak faktu, że jak tylko mogę bronię sie przed zdjęciami. Czy to chowając się czy patrząc w dół.
97. Ulubione miejsce?
Każde, w którym jest moja rodzina i przyjaciele.
98. Ulubiony kolor?
Kocham fioletowy i niebieski. Zwłaszcza kolor bezchmurnego nieba.
99. Tęsknisz za kimś teraz?
Tak. Nawet bardzo.
100. Czy chodzisz na fitness?
Nie, to nie dla mnie :)
I w ten oto sposób kończę ten długi post. Może chociaż garstce z Was się spodoba. Do następnego posta:)
Ela-zwiadowczyni
środa, 27 lipca 2016
poniedziałek, 11 lipca 2016
Jak efektywnie spędzić wakacje?
Hej! Dziś przychodzę do Was z nietypowym jak dla mnie postem- poradnikiem. Ciekawe co z tego wyjdzie :)
Wakacje w pełni. Słońce świeci, ptaki śpiewają. Pełna sielanka. Gdyby nie jeden szczegół: NUDA!
Chyba każdy ma na wakacjach chociaż jeden taki moment w którym stwierdza, że nie ma co robić, że się nudzi. A więc nie daj się nudzie i posłuchaj tych rad!
1.Jako zagorzały czytelnik w pierwszej kolejności polecę z pewnością książki. Uczą, bawią i zajmują czas. A jest ich tyle, że głowa boli... ( jak dla mnie najlepszy sposób na spędzanie wakacji)
2.A może wakacje to ten moment w którym nareszcie zaczniesz ćwiczyć? Bieganie, nożna, siatkówka... Możliwości jest wiele. Potrzeba tylko czasu ( który masz), chęci, i kilku znajomych z którymi rozegrasz własne Euro.
3. A skoro mowa o przyjaciołach... Wakacje to także czas kolonii, urlopów, wyjazdów i nowych znajomości! Może najwyższa pora poznać kogoś nowego? Doskonały moment to Światowe Dni Młodzieży w Krakowie. Jeśli nie możesz na nie pojechać może dasz radę przyjąć do domu ludzi z różnych krajów?
4. Filmy. Kto ich nie kocha? Najwyższa pora wszystko pooglądać, bo w nowym roku szkolnym znowu przybędzie nauki.
5. A teraz coś dla odważnych. Może ta piękna pogoda zmusi Was do wyjścia z domu prosto do jakieś świetlicy czy domu seniorów? Może zapiszecie się jako wolontariusz do pomocy przy dzieciach? Gwarantuje,że będziecie zmęczeni ( dzieci dają popalić), ale świetnie się zabawicie, pomożecie innym i będziecie mieli niezłą satysfakcję.
6. Jak już wcześniej wspomniałam wakacje to czas urlopów. Wiele osób wyjeżdża na wypoczynek czy to w góry czy nad morze. A jest też dużo osób, które nigdzie nie jadą. A może w okolicy jest ciekawe muzeum, teatr czy kino? Może jakaś miejscowości o której nie mieliście pojęcia, a która jest bardzo malownicza? Czemu by nie spróbować namówić rodziców na wspólny weekendowy wyjazd? Wyjdźcie z inicjatywą!
7. Poznawać nowych przyjaciół trzeba, ale nie można zapominać o tych oddanych. Wspólny wypad "na miasto", do kina, na orlik czy chociażby na lody/ pizze daje wiele radości. Właśnie w takich momentach wymyślane są te nieraz głupie i zabawne pomysły wspominane przez następny rok.
8. W poprzednim punkcie wspomniałam o lodach i od razu przeszło mi przez myśl: lodowisko! W taki upał miło się ochłodzić, a w niektórych miastach czynne są lodowiska. Ale, ale, przecież schłodzić się można też w basenie lub jeziorze. Także łapcie za strój i ręcznik i wynocha na zewnątrz! :D
9. A co jeśli jest paskudna pogoda?- spytacie. Nic prostszego. Kino, galeria handlowa, dom kultury... Możliwości jest wiele! A w domu też da się coś zrobić! Co powiecie na założenie własnego zakątka w sieci-bloga? Albo sproszenie przyjaciół pogranie w gry planszowe, karty lub po prostu wspólne wygłupy? Może obudzicie w sobie uśpionego artystę i napiszecie jakiś wiersz/opowiadanie. Namalujecie obraz?
10. A ten podpunkt dedykuje takim jak ja, którzy zamierzają ( a co z tego wyniknie nie wiadomo) uczyć się przez wakacje. Zeszyty na prawdę nie parzą w wakacje i da się ich dotknąć.
11. Nie uwierzę również, że nie macie w swojej miejscowości lub w pobliżu kogoś z rodziny. Warto ich odwiedzić. Nie ma nic zabawniejszego niż gadanie z kuzynostwem...
12. A wiecie co jeszcze nie parzy w wakacje? Odkurzacz, ścierka i garnki. ( No dobrze garnki może trochę :)) Rodzice spracowani wrócą z pracy, a tu niespodzianka! Obiad na stole, dom posprzątany. Może w takim wypadku wezmą Was gdzieś?
Ten post pisało się naprawdę szybko i przyjemnie. Aż się tego nie spodziewałam. A zabawiając się trochę w nauczyciela: życzę Wam udanych i ZDROWYCH wakacji, żebyście we wrześniu wszyscy wrócili do szkoły bez żadnych połamań. :) To by było na tyle. Do następnego. Paaa.
Wakacje w pełni. Słońce świeci, ptaki śpiewają. Pełna sielanka. Gdyby nie jeden szczegół: NUDA!
Chyba każdy ma na wakacjach chociaż jeden taki moment w którym stwierdza, że nie ma co robić, że się nudzi. A więc nie daj się nudzie i posłuchaj tych rad!
1.Jako zagorzały czytelnik w pierwszej kolejności polecę z pewnością książki. Uczą, bawią i zajmują czas. A jest ich tyle, że głowa boli... ( jak dla mnie najlepszy sposób na spędzanie wakacji)
2.A może wakacje to ten moment w którym nareszcie zaczniesz ćwiczyć? Bieganie, nożna, siatkówka... Możliwości jest wiele. Potrzeba tylko czasu ( który masz), chęci, i kilku znajomych z którymi rozegrasz własne Euro.
3. A skoro mowa o przyjaciołach... Wakacje to także czas kolonii, urlopów, wyjazdów i nowych znajomości! Może najwyższa pora poznać kogoś nowego? Doskonały moment to Światowe Dni Młodzieży w Krakowie. Jeśli nie możesz na nie pojechać może dasz radę przyjąć do domu ludzi z różnych krajów?
4. Filmy. Kto ich nie kocha? Najwyższa pora wszystko pooglądać, bo w nowym roku szkolnym znowu przybędzie nauki.
5. A teraz coś dla odważnych. Może ta piękna pogoda zmusi Was do wyjścia z domu prosto do jakieś świetlicy czy domu seniorów? Może zapiszecie się jako wolontariusz do pomocy przy dzieciach? Gwarantuje,że będziecie zmęczeni ( dzieci dają popalić), ale świetnie się zabawicie, pomożecie innym i będziecie mieli niezłą satysfakcję.
6. Jak już wcześniej wspomniałam wakacje to czas urlopów. Wiele osób wyjeżdża na wypoczynek czy to w góry czy nad morze. A jest też dużo osób, które nigdzie nie jadą. A może w okolicy jest ciekawe muzeum, teatr czy kino? Może jakaś miejscowości o której nie mieliście pojęcia, a która jest bardzo malownicza? Czemu by nie spróbować namówić rodziców na wspólny weekendowy wyjazd? Wyjdźcie z inicjatywą!
7. Poznawać nowych przyjaciół trzeba, ale nie można zapominać o tych oddanych. Wspólny wypad "na miasto", do kina, na orlik czy chociażby na lody/ pizze daje wiele radości. Właśnie w takich momentach wymyślane są te nieraz głupie i zabawne pomysły wspominane przez następny rok.
8. W poprzednim punkcie wspomniałam o lodach i od razu przeszło mi przez myśl: lodowisko! W taki upał miło się ochłodzić, a w niektórych miastach czynne są lodowiska. Ale, ale, przecież schłodzić się można też w basenie lub jeziorze. Także łapcie za strój i ręcznik i wynocha na zewnątrz! :D
9. A co jeśli jest paskudna pogoda?- spytacie. Nic prostszego. Kino, galeria handlowa, dom kultury... Możliwości jest wiele! A w domu też da się coś zrobić! Co powiecie na założenie własnego zakątka w sieci-bloga? Albo sproszenie przyjaciół pogranie w gry planszowe, karty lub po prostu wspólne wygłupy? Może obudzicie w sobie uśpionego artystę i napiszecie jakiś wiersz/opowiadanie. Namalujecie obraz?
10. A ten podpunkt dedykuje takim jak ja, którzy zamierzają ( a co z tego wyniknie nie wiadomo) uczyć się przez wakacje. Zeszyty na prawdę nie parzą w wakacje i da się ich dotknąć.
11. Nie uwierzę również, że nie macie w swojej miejscowości lub w pobliżu kogoś z rodziny. Warto ich odwiedzić. Nie ma nic zabawniejszego niż gadanie z kuzynostwem...
12. A wiecie co jeszcze nie parzy w wakacje? Odkurzacz, ścierka i garnki. ( No dobrze garnki może trochę :)) Rodzice spracowani wrócą z pracy, a tu niespodzianka! Obiad na stole, dom posprzątany. Może w takim wypadku wezmą Was gdzieś?
Ten post pisało się naprawdę szybko i przyjemnie. Aż się tego nie spodziewałam. A zabawiając się trochę w nauczyciela: życzę Wam udanych i ZDROWYCH wakacji, żebyście we wrześniu wszyscy wrócili do szkoły bez żadnych połamań. :) To by było na tyle. Do następnego. Paaa.
piątek, 20 maja 2016
Szkołaaa
Hej! Tym razem krótko i na temat. :)
Nie było mnie tu długooooo. 2 maj to taka odległa data. Ale myślałam cały czas o blogu. Niestety w natłoku zadań, sprawdzianów i kartkówek nie miałam za bardzo okazji, żeby coś napisać. Zwłaszcza ostatnie dwa tygodnie nie były za kolorowe. Ale najgorsze już za mną. Teraz tylko odliczać dni do wakacji :) Mam nadzieję, że mnie rozumiecie i wybaczycie takie karygodne zachowanie. Obiecuję, że gdzieś w czerwcu posty będą pojawiały się częściej. Teraz jeszcze tylko kilka sprawdzianów, konkurs, próba wyciągnięcia lepszych ocen i douczanie kolegi :D
No to jeszcze raz bardzo przepraszam. Kończę tą chaotyczną notkę.
A! Przy dobrych wiatrach w czerwcu na blogu pojawi się niespodzinka! Nawet dwie. :D
Nie było mnie tu długooooo. 2 maj to taka odległa data. Ale myślałam cały czas o blogu. Niestety w natłoku zadań, sprawdzianów i kartkówek nie miałam za bardzo okazji, żeby coś napisać. Zwłaszcza ostatnie dwa tygodnie nie były za kolorowe. Ale najgorsze już za mną. Teraz tylko odliczać dni do wakacji :) Mam nadzieję, że mnie rozumiecie i wybaczycie takie karygodne zachowanie. Obiecuję, że gdzieś w czerwcu posty będą pojawiały się częściej. Teraz jeszcze tylko kilka sprawdzianów, konkurs, próba wyciągnięcia lepszych ocen i douczanie kolegi :D
No to jeszcze raz bardzo przepraszam. Kończę tą chaotyczną notkę.
A! Przy dobrych wiatrach w czerwcu na blogu pojawi się niespodzinka! Nawet dwie. :D
poniedziałek, 2 maja 2016
"Ogień i woda", "Kamień i sól"
Hej! To znów ja! Tym razem przychodzę do Was z recenzją dwóch
książek napisanych przez Victorię Scott. :) Wspominałam już, że kocham książki?
Zaczynamy!
"Ogień i woda"
W życiu 16-letniej Telli Holloway wszystko jest
nie tak. Jej brat jest umierający, a gdy kilkunastu lekarzy nie może ustalić,
co mu dolega, rodzice decydują się zamieszkać w „Zapadłej Dziurze w Montanie”,
by Cody miał „świeże powietrze”. Tella traci ukochane życie w Bostonie i
przyjaciół, rodzice doprowadzają ją do szału, jej brat jest bliski śmierci, a
ona – kompletnie bezradna…
…dopóki nie odbiera tajemniczych instrukcji, jak
wystartować w Piekielnym Wyścigu prowadzącym przez dżunglę, pustynię, ocean i
góry, by wygrać nagrodę, której Tella rozpaczliwie pragnie: lekarstwo na
chorobę brata. Ale wszyscy uczestnicy pragną leku dla kogoś, kogo kochają, i
walczą zaciekle – nie ma gwarancji, że Tella (lub ktokolwiek inny) przetrwa
wyścig. Może liczyć tylko na swoją pandorę – zwierzątko, które powinno mieć
niezwykłe zdolności, ale Tella nie ma pojęcia jakie, a nawet… czy w ogóle je
ma.
Wyprawa jest mordercza, zegar tyka, a Tella wie,
że nie może ufać nikomu, nawet członkom swojej grupy. Czy może zaufać
przynajmniej Guyowi? Czy rodzące się uczucie pomoże jej wygrać wyścig, czy
będzie przyczyną jej klęski? /lubimyczytać.pl
Tella nie może pogodzić się z tym, że wraz z rodzicami i bratem przeprowadziła się z tętniącego życiem Bostonu do zapadłej dziury w Montanie. Mimo, że mija już rok od przeprowadzki dalej ma żal do rodziców. W pobliżu jej domu nie ma żadnych sąsiadów, a w domu nie ma żadnego kontaktu ze światem. Tella nie ma tu rozrywek może jedynie czytać książki i rozmawiać z bratem i rodzicami. Pewnego dnia znajduje małe pudełeczko z zagadkową rzeczą w środku. Pewna, że jest to prezent od rodziców otwiera go. Dowiaduje się, że jest szansa na wyleczenie jej brata musi tylko w ciągu 48h stawić się na proces selekcji pandor. Czasu jest coraz mniej. Tata nie wierzy, że się jej uda i próbuje zniszczyć urządzenie. Jednak uparta córka stawia na swoim.
"Kamień i sól"
Jak daleko się posuniesz, by przeżyć?
Tella ma za sobą przerażającą przeprawę przez
dżunglę i pustynię. Nie może się już wycofać. W kolejnych etapach wyścigu
zmierzy się z ukrytymi niebezpieczeństwami oceanu, mrożącym oddech górskim
zimnem oraz… nowymi, pokrętnymi zasadami wyścigu.
Co jednak, jeśli niebezpieczeństwo leży jeszcze
głębiej? Jak można ufać komukolwiek, skoro wszyscy mają jakieś sekrety? Co
zrobić, gdy osoba, na której najbardziej polegasz, nagle przestaje cię
wspierać? Jak wybrać między jednym życiem a drugim?
Wyścig dobiega końca. Wystartowało stu dwudziestu
dwóch uczestników. Kiedy Tella i ci, którzy przeżyli, stają do ostatniego
etapu, jest ich zaledwie czterdziestu jeden… i tylko jedna osoba może
zwyciężyć. /lubimyczytać.pl
Tella udało się przejść ( i przeżyć) już dwa ekosystemy.
Jednak każdy następny jest coraz gorszy. Nie wie czego może się spodziewać.
Dawna grupa, którą podróżowali w dżungli rozpadła się. Czy może liczyć na
dawnych przyjaciół, czy może zawrze nowe znajomości? Co z Guyem? Czy może mu
zaufać skoro cały czas ma jakieś sekrety? I czy musi traktować ją jakby była
małym dzieckiem, które nie ma własnego zdania? Co stanie się z pandorami po
zakończeniu wyścigu? I do czego posunie się gang cyngli pod dowództwem Tytusa?
Na te i inne pytania można znaleźć odpowiedź tylko po przeczytaniu drugiej
części thrillera Victorii Scott.
Zakochałam
się w tych książkach. Są cudowne! Czytałam je jednym tchem. Autorka świetnie to
wszystko obmyśliła i chociaż książki te są porównywane do " Igrzysk
Śmierci" różnią się prawie wszystkim. Wraz z biegiem akcji wszystko dawne
pytania zostają rozwiązane, ale cały czas dochodzi coś nowego. Nawet gdy
przeczytasz do końca obie części to............ Nie, nie zrobię Wam tego.
Cichosza. Sami się przekonacie. :)
Nie umiem
dobrze, ładnie i składnie pisać recenzji. Jednak mam nadzieję, że kogoś
zachęciłam do przeczytania tych książek, bo naprawdę warto!
czwartek, 28 kwietnia 2016
List Oskara
Hej! To znowu ja! Nie mam ochoty się dzisiaj rozpisywać we wstępie, więc szybko przechodzę do tematu postu.
Paryż, 22 grudnia 2010 r.
Szanowny Panie Boże,
Dzisiaj znowu pokłóciłem się z Peggy. Tym razem nie z mojej winy. A było to tak:
Jak zawsze przyszedłem rano do Peggy, ale nie wiedzieć czemu był u niej Pop Corn i z nią gadał. Ukryłem się i chwilę patrzyłem na tę "rozczulającą" scenkę. Śmiali się, rozmawiali. Ble, ble, ble. Nawet nie wiesz jak bardzo byłem zły. Jeszcze dwa dni temu robiła mi wyrzuty, że "latam" za kobietami i całuje każdą napotkaną. Była na mnie tak długo obrażona, a to był błąd młodości! Całowałem się z Chinką zanim ożeniłem się z Peggy. Tymczasem jesteśmy kilka lat po ślubie, a ona romansuje. I to z moim kumplem! Tak nie może być! Wyskoczyłem z ukrycia. Obydwoje przestraszyli się tak bardzo, że mimo swojej choroby Peggy stała się zupełnie czerwona. Wyglądała jakby, dopiero co, zakończyła co najmniej triatlon. Ucieszyłem się w myślach, że jej tak głupio.
-Jestem tolerancyjny. Jeśli serio masz mnie dość to weźmy rozwód!
-To nie tak jak myślisz.
-Chyba dokładnie tak jak myślę.
Odszedłem. Nie chciałem patrzeć jak rozmawiają. Po tylu latach i wspólnych przeżyciach tak po prostu mnie przekreśla.Woli jakiegoś tłuściocha! Z rozmyślań wyrwała mnie ciocia Róża.
-Witam Cię Oskarku. Coś się stało?
-Nic się nie stało. Po prostu mam chandrę.
-Masz chandrę, więc coś się stało. Opowiedz. Może uda mi się Ci pomóc.
-Biorę rozwód z Peggy!
-Ale czemu?
-Bo bezczelnie romansuje sobie z Pop Cornem na moich oczach.
-Może tylko Ci się zdaje.Może rozmawiali o czymś ważnym?
-I śmiali się przy tym? Przepraszam ciocię, ale chcę być sam.
No i co, Boże, miałem według ciebie zrobić? Nie wiem. Czy masz żonę? Jeśli nie, to jej nie szukaj. Baby to tylko kłopoty. Tylko ciocia Róża jest fajna, bo nigdy na mnie nie krzyczy i opowiada o zapasach. Nie chciałem jej tego przyznawać, ale po opowiedzeniu mojego kłopotu zrobiło mi się lżej. "Problem opowiedziany komuś bliskiemu, staje się już tylko połową problemu". Poszedłem do Einsteina, żeby jakoś zabić czas. Niestety nie byłem mile widziany. Po pięciu minutach wizyty wróciłem do siebie. Ciocia Róża już na mnie czekała.
-Myślę, że mylisz się co do Peggy. Powinieneś z nią porozmawiać.
-Skąd ten pomysł? Ona jest dwulicowa.
-Idź, pogadaj z nią. Założę się, że będziesz ją jeszcze przepraszał.
-Zastanowię się.
Po jakimś czasie ( który spędziłem na spaniu, jedzeniu, oglądaniu zapasów i długim rozmyślaniu za co mogę przepraszać Peggy) postanowiłem, że jednak pójdę. Dowiem się, o co chodzi. Przyszedłem do pokoju Peggy. Przeżyłem szok. Czekali tam na mnie moi rodzice, przyjaciele, ciocia Róża i oczywiści Peggy. Z porannych emocji zapomniałem, że mam dzisiaj urodziny. Podczas jedzenia tortu (Pop Corn dostał mniejszą porcję, żeby nie zgrubł, ale i tak wsadził sobie połowę ciasta w spodnie) zrozumiałem, że w szpitalu urządzili konspiracje przeciwko mnie. Każdy wiedział o urodzinach i imprezie, dlatego wszyscy zachowywali się dziwnie. Przeprosiłem Peggy i Pop Corna i wróciliśmy do dalszego świętowania.
Do jutra, Oskar
PS. Nie mam dzisiaj życzeń. Chyba, że umiesz sprawić, że urodziny obchodzone są codziennie. Jeśli tak to składam zamówienie.
No to skończyłam :D. Co jeszcze mogę powiedzieć, kiedy nie mam nic ciekawego do powiedzenia? Chyba tylko standardowo mam nadzieję, że się podobało :)
sobota, 23 kwietnia 2016
Moja podróż...#2
Hej! To ja! Dość długo nie było posta z serii "Moja podróż", więc postanowiłam to zmienić :) I już piszę posta. :)
13 luty (chyba)
Pewnie zastanawiacie się czemu przy dacie widnieje słowo chyba? Już odpowiadam. Jestem w Starożytnej Grecji, a czas płynie tu inaczej niż w teraźniejszości.Proste pytanie prosta odpowiedź.
W każdym razie wczoraj wieczorem zażyczyłam sobie od Aleksandra naprawdę dużo jedzenia, napoju i ciepłej kąpieli. Do takich luksusów można się przyzwyczaić. Wracając. Król przyszedł do mnie dzisiaj po tym jak dowiedział się od tego poddanego całej treści rozmowy. Byłam na to przygotowana. Wymyśliłam już ( na szczęście) dlaczego powiedziałam jak zginie.
- Witam. Dobrze się spało?
-Tak, tak. Posłanie jest trochę niewygodne, ale można się przyzwyczaić.
-Ahhh.. To dobrze? Poproszę moich ludzi, żeby jeszcze dziś naprawili ten problem.
-Oh. Dziękuję. Nie spodziewałam się. W szkole raczej przedstawiano cię jako bezwzględnego wojownika niebojącego nie ryzyka.
-.... Nie ważne. Chciałem się spytać o to twoje "przepowiedzenie" mojej śmierci. Czy to prawda? Czy właśnie tak zginę?
-Nie... Powiedziałam mu to, żeby ten facet, żołnierz czy jak mu tam dał mi spokój. Jestem samotniczką i nienawidzę kiedy ktoś mi rozkazuje. Chciałam go przestraszyć.
-Ufff... Bałem się, naprawdę. Też uważam, że jest denerwujący.
-Masz szczęście, że nie poznałeś, a nie ważne.
-Kogo? A! No tak! Wyssłaniczka Ateny. Pewnie spotykasz na swojej drodze dużo głupich ludzi. Takich jak ja.
-Owszem spotykam, ale nie uważam, że TY do tych osób należysz. Po tej krótkiej rozmowie z tobą mogę stwierdzić, że jesteś bardzo miły. A z innych źródeł wiem, że jesteś inteligentny.
-Dziękuję za słowa dodające otuchy. Zawsze wszystkich tak komplementujesz? I zakładam, że mam nie pytać o inne źródła?
-Komplementuję osoby, które na to zasłużyły. Ty się zaliczasz. Słuchaj Life Is Brutal. Nie można wiedzieć wszystkiego.
-Jesteś świetną osobą! Przepraszam cię, ale muszę iść na poranny obchód.
Taka króciutka rozmowa, a sprawiła, że do końca dnia suszyłam zęby. Zresztą samo to, że jestem W Grecji, którą chciałam odwiedzić od dawna... Marzenia się spełniają. I mówię to ja, która w to nie wierzyła. Nie martwię się nawet nadchodzącymi wojnami. Jestem zadowolona.
Przespacerowałam się pomiędzy namiotami. Gdziekolwiek się pojawiłam każdy mężczyzna przerywał swoje zajęcie, skłaniał mi się i czekał aż przejdę dalej by zajęcie kontynuować. Trochę mnie to speszyło, ale nie miałam innego zajęcia, więc dalej spacerowałam. Podczas przechadzki dotarło do mnie, tak serio, że nie wiem jak wrócić do mojego świata, wymiaru. A wrócić bardzo chce. Starałam się coś wymyślić, ale na nic nie wpadłam. Zaczęłam trochę panikować. Próbowałam sobie przypomnieć wszystkie szczegóły feralnego wf. Ale poza tym co już wiedziałam nic nie pamiętałam. Postanowiłam, że muszę się opanować. Szybko wzięłam się w garść. I dobrze, bo właśnie w tym momencie podszedł do mnie jakiś młodszy kadet.
-Witam, Dzień dobry, Emm.. Pani, bogini, eee...
-Wystarczy Olimpia. Hej! Jak masz na imię?
-Natanael pani, bogini eee... Olimpio?
-Ładne imię. I nie pani bogini tylko Olimpia. Okej?
-OK-EJ?
-Okej. Czemu mnie zatrzymałeś? Masz jakiś problem?
-Nie tylko. Koledzy. O.. tamci! Założyli się, że nie zagadam do Pani.
-Koledzy tak? A o co się zakładaliście?
-O kilka drachm.
-Mmmm... Bardzo wartościowa nagroda. A gdybym do nich podeszła i nie wiem? Na przykład hmmm... przygadałabym im?
-Mogłaby pani?
-Nie pani tylko El.. elokwentna wysłanniczka. I tak mogę, bo jak na razie nie mam zajęcia, więc się trochę nudzę. Prowadź.
-Cześć, Olimpia, ale pewnie już wiecie. Przybyłam tu po to by się wami najeść.
-Co???!!!
-A nic, tak tylko żartuję. Następnym razem może nie róbcie głupich zakładów, bo może się to źle skończyć. Wiecie piłka w łeb i te sprawy.
-D-D-dobrze..
-I nie stresować się! To jest wojsko, a nie salonik piękności. Wracać do pracy.
-Dobrze.
-Nie wiem jak się odwdzięczyć. Dziękuję.
-Nie ma za co. Nawet wyglądało to zabawnie jak tacy przerażeni zwykle ludzie nic sobie ze mnie nie robią. Pomiatają mną. Śmieją się ze mnie.
-Kto? Dlaczego?
-Nie znasz ich i nigdy nie poznasz. Muszę wracać do namiotu.
-Odprowadzić?
-Nie, nie chcę pobyć sama. Do widzenia.
-Do widzenia. Dziękuję jeszcze raz!
Gdy wróciłam do namiotu zastałam w nim Aleksandra. Zdziwiłam się. Spytał mnie gdzie byłam tak długo. Zdziwiłam się po raz drugi, jednocześnie wystraszyłam. Być może dowiedział się o tym kłamstwie z wysłanniczką. Albo to, że ingerowałam w sprawy żołnierzy. Stałam się blada jak ściana. Najwyraźniej to zobaczył i kazał mi usiąść i napić się. Starałam się opierać, ale on był bardziej zdecydowany. Nie potrafiłam się opierać, bo tak bardzo opadłam z sił. W myślach powiedziałam sobie: Jeśli wrócę to swojego świata to na 100% będę jadła jakieś witaminki i więcej odpoczywała i zdecydowanie muszę nauczyć się panować nad stresem. Odpoczęłam i postanowiłam z nim pogadać. Wywalił wszystkie osoby, które akurat były z nami w namiocie.
-Na pewno czujesz się dobrze? Wiesz, że się nie pali możemy tą rozmowę przenieść.
-Nie, nie już wszystko dobrze. Możemy porozmawiać.
-Cieszę się. Chciałem się spytać czy mogłabyś pogadać z Ateną.
-Co? A tak, tak. Zamyśliłam się. Mogę. Powiedz mi tylko na jaką bitwę się szykujecie?
-To dobrze. Dziękuję. Przygotowujemy się do bitwy pod Issos. A co?
-Nie ma za co. Nic po prostu muszę to wiedzieć. Mógłbyś zostawić mnie samą?
-Oczywiście.
Odpoczęłam i wyszłam przed namiot oznajmić mu, że wiem kto wygra, ale nie mogę powiedzieć nic, bo może to zawarzyć nad losami bitwy. Cały czas tak do niego mówiłam, a on to przyjmował jakby nigdy nic. Tak jakby był pewny, że gdy będę wiedziała, że może zginąć to mu o tym powiem. Czy aż tak mi ufa? To dość podejrzane.
Kilka dni po bitwie
Nie mogę uwierzyć, że jest już po bitwie.Kiedy byłam w moim świecie oglądałam różne krwawe walki w telewizji. Czy to w Afganistanie czy Iraku. Ale nigdy nie widziałam takiej rzezi. Być może ludzie filmujący te zdarzenia oszczędzali swoim widzom widoku, a może nie było to aż tak krwawe. Wojna jest straszna. Nie życzę nikomu, żeby to przeżył.
Wszędzie po bitwie było widać nieżywe już ciała dzielnych mężczyzn, którzy spełniali rozkazy swojego dowódcy. Czy którakolwiek ze stron osiągnęła coś? Owszem Aleksander zdobył tereny. Być może dzięki niemu żyje w Polsce, mogę się uczyć i rozwijać, ale jakim kosztem? TYLE LUDZI ZGINĘŁO! To dla mnie nowe przeżycie. Od kilku dni mam koszmary. Mam nadzieje, że to minie. Ciężko funkcjonować z takimi widokami przed oczami. Czasem wolałabym nie mieć wyobraźni, może nie wymyślałabym co by było gdyby wojna potoczyła się inaczej... Jestem pewna, że jeśli wrócę do mojego świata będę starała się by nie zapominano o jakichkolwiek ofiarach wojen. O ile wrócę...
Kazałam jakimś facetom, żeby wypisali imiona wszystkich poległych i opisali przebieg bitwy, najlepiej na czymś odpornym na ogień, wodę i inne czynniki. Być może przy odrobinie szczęścia uda się je potem znaleźć. Mam taką nadzieje.
Teraz chyba zaczynam rozumieć słowa pani od historii. Nie wiem czy wiedziała, że czeka mnie taka "misja". Chyba wiedziała i próbowała mnie do tego jak najlepiej przygotować. Może jej też się coś takiego zdarzyło? Może to taki dar? Czyżbym mogła podróżować w czasie do dowolnych epok? Jeśli tak, to mam nadzieję, że za każdym razem jak będę chciała się gdzieś przenieś nie będę musiała dostawać w łeb. Teraz chyba rozumiem cel tego przedsięwzięcia. Mam zobaczyć do czego doprowadza wojna, a potem w rzeczywistości starać się temu zapobiec. Tylko co taka zwykła, nudna, brzydka dziewczyna jak ja może zrobić? Jak może się przeciwstawić? Tego nie wiem. Ale wiem, że muszę to zrobić. To moja misja. I MUSZĘ dać radę.
W momencie wypowiedzenia tych słów, świat zawirował, a ja upadłam...
No to koniec części drugiej :) Standardowo mam nadzieję, że się podobało :) Do następnego posta.
13 luty (chyba)
Pewnie zastanawiacie się czemu przy dacie widnieje słowo chyba? Już odpowiadam. Jestem w Starożytnej Grecji, a czas płynie tu inaczej niż w teraźniejszości.Proste pytanie prosta odpowiedź.
W każdym razie wczoraj wieczorem zażyczyłam sobie od Aleksandra naprawdę dużo jedzenia, napoju i ciepłej kąpieli. Do takich luksusów można się przyzwyczaić. Wracając. Król przyszedł do mnie dzisiaj po tym jak dowiedział się od tego poddanego całej treści rozmowy. Byłam na to przygotowana. Wymyśliłam już ( na szczęście) dlaczego powiedziałam jak zginie.
- Witam. Dobrze się spało?
-Tak, tak. Posłanie jest trochę niewygodne, ale można się przyzwyczaić.
-Ahhh.. To dobrze? Poproszę moich ludzi, żeby jeszcze dziś naprawili ten problem.
-Oh. Dziękuję. Nie spodziewałam się. W szkole raczej przedstawiano cię jako bezwzględnego wojownika niebojącego nie ryzyka.
-.... Nie ważne. Chciałem się spytać o to twoje "przepowiedzenie" mojej śmierci. Czy to prawda? Czy właśnie tak zginę?
-Nie... Powiedziałam mu to, żeby ten facet, żołnierz czy jak mu tam dał mi spokój. Jestem samotniczką i nienawidzę kiedy ktoś mi rozkazuje. Chciałam go przestraszyć.
-Ufff... Bałem się, naprawdę. Też uważam, że jest denerwujący.
-Masz szczęście, że nie poznałeś, a nie ważne.
-Kogo? A! No tak! Wyssłaniczka Ateny. Pewnie spotykasz na swojej drodze dużo głupich ludzi. Takich jak ja.
-Owszem spotykam, ale nie uważam, że TY do tych osób należysz. Po tej krótkiej rozmowie z tobą mogę stwierdzić, że jesteś bardzo miły. A z innych źródeł wiem, że jesteś inteligentny.
-Dziękuję za słowa dodające otuchy. Zawsze wszystkich tak komplementujesz? I zakładam, że mam nie pytać o inne źródła?
-Komplementuję osoby, które na to zasłużyły. Ty się zaliczasz. Słuchaj Life Is Brutal. Nie można wiedzieć wszystkiego.
-Jesteś świetną osobą! Przepraszam cię, ale muszę iść na poranny obchód.
Taka króciutka rozmowa, a sprawiła, że do końca dnia suszyłam zęby. Zresztą samo to, że jestem W Grecji, którą chciałam odwiedzić od dawna... Marzenia się spełniają. I mówię to ja, która w to nie wierzyła. Nie martwię się nawet nadchodzącymi wojnami. Jestem zadowolona.
Przespacerowałam się pomiędzy namiotami. Gdziekolwiek się pojawiłam każdy mężczyzna przerywał swoje zajęcie, skłaniał mi się i czekał aż przejdę dalej by zajęcie kontynuować. Trochę mnie to speszyło, ale nie miałam innego zajęcia, więc dalej spacerowałam. Podczas przechadzki dotarło do mnie, tak serio, że nie wiem jak wrócić do mojego świata, wymiaru. A wrócić bardzo chce. Starałam się coś wymyślić, ale na nic nie wpadłam. Zaczęłam trochę panikować. Próbowałam sobie przypomnieć wszystkie szczegóły feralnego wf. Ale poza tym co już wiedziałam nic nie pamiętałam. Postanowiłam, że muszę się opanować. Szybko wzięłam się w garść. I dobrze, bo właśnie w tym momencie podszedł do mnie jakiś młodszy kadet.
-Witam, Dzień dobry, Emm.. Pani, bogini, eee...
-Wystarczy Olimpia. Hej! Jak masz na imię?
-Natanael pani, bogini eee... Olimpio?
-Ładne imię. I nie pani bogini tylko Olimpia. Okej?
-OK-EJ?
-Okej. Czemu mnie zatrzymałeś? Masz jakiś problem?
-Nie tylko. Koledzy. O.. tamci! Założyli się, że nie zagadam do Pani.
-Koledzy tak? A o co się zakładaliście?
-O kilka drachm.
-Mmmm... Bardzo wartościowa nagroda. A gdybym do nich podeszła i nie wiem? Na przykład hmmm... przygadałabym im?
-Mogłaby pani?
-Nie pani tylko El.. elokwentna wysłanniczka. I tak mogę, bo jak na razie nie mam zajęcia, więc się trochę nudzę. Prowadź.
-Cześć, Olimpia, ale pewnie już wiecie. Przybyłam tu po to by się wami najeść.
-Co???!!!
-A nic, tak tylko żartuję. Następnym razem może nie róbcie głupich zakładów, bo może się to źle skończyć. Wiecie piłka w łeb i te sprawy.
-D-D-dobrze..
-I nie stresować się! To jest wojsko, a nie salonik piękności. Wracać do pracy.
-Dobrze.
-Nie wiem jak się odwdzięczyć. Dziękuję.
-Nie ma za co. Nawet wyglądało to zabawnie jak tacy przerażeni zwykle ludzie nic sobie ze mnie nie robią. Pomiatają mną. Śmieją się ze mnie.
-Kto? Dlaczego?
-Nie znasz ich i nigdy nie poznasz. Muszę wracać do namiotu.
-Odprowadzić?
-Nie, nie chcę pobyć sama. Do widzenia.
-Do widzenia. Dziękuję jeszcze raz!
Gdy wróciłam do namiotu zastałam w nim Aleksandra. Zdziwiłam się. Spytał mnie gdzie byłam tak długo. Zdziwiłam się po raz drugi, jednocześnie wystraszyłam. Być może dowiedział się o tym kłamstwie z wysłanniczką. Albo to, że ingerowałam w sprawy żołnierzy. Stałam się blada jak ściana. Najwyraźniej to zobaczył i kazał mi usiąść i napić się. Starałam się opierać, ale on był bardziej zdecydowany. Nie potrafiłam się opierać, bo tak bardzo opadłam z sił. W myślach powiedziałam sobie: Jeśli wrócę to swojego świata to na 100% będę jadła jakieś witaminki i więcej odpoczywała i zdecydowanie muszę nauczyć się panować nad stresem. Odpoczęłam i postanowiłam z nim pogadać. Wywalił wszystkie osoby, które akurat były z nami w namiocie.
-Na pewno czujesz się dobrze? Wiesz, że się nie pali możemy tą rozmowę przenieść.
-Nie, nie już wszystko dobrze. Możemy porozmawiać.
-Cieszę się. Chciałem się spytać czy mogłabyś pogadać z Ateną.
-Co? A tak, tak. Zamyśliłam się. Mogę. Powiedz mi tylko na jaką bitwę się szykujecie?
-To dobrze. Dziękuję. Przygotowujemy się do bitwy pod Issos. A co?
-Nie ma za co. Nic po prostu muszę to wiedzieć. Mógłbyś zostawić mnie samą?
-Oczywiście.
Odpoczęłam i wyszłam przed namiot oznajmić mu, że wiem kto wygra, ale nie mogę powiedzieć nic, bo może to zawarzyć nad losami bitwy. Cały czas tak do niego mówiłam, a on to przyjmował jakby nigdy nic. Tak jakby był pewny, że gdy będę wiedziała, że może zginąć to mu o tym powiem. Czy aż tak mi ufa? To dość podejrzane.
Kilka dni po bitwie
Nie mogę uwierzyć, że jest już po bitwie.Kiedy byłam w moim świecie oglądałam różne krwawe walki w telewizji. Czy to w Afganistanie czy Iraku. Ale nigdy nie widziałam takiej rzezi. Być może ludzie filmujący te zdarzenia oszczędzali swoim widzom widoku, a może nie było to aż tak krwawe. Wojna jest straszna. Nie życzę nikomu, żeby to przeżył.
Wszędzie po bitwie było widać nieżywe już ciała dzielnych mężczyzn, którzy spełniali rozkazy swojego dowódcy. Czy którakolwiek ze stron osiągnęła coś? Owszem Aleksander zdobył tereny. Być może dzięki niemu żyje w Polsce, mogę się uczyć i rozwijać, ale jakim kosztem? TYLE LUDZI ZGINĘŁO! To dla mnie nowe przeżycie. Od kilku dni mam koszmary. Mam nadzieje, że to minie. Ciężko funkcjonować z takimi widokami przed oczami. Czasem wolałabym nie mieć wyobraźni, może nie wymyślałabym co by było gdyby wojna potoczyła się inaczej... Jestem pewna, że jeśli wrócę do mojego świata będę starała się by nie zapominano o jakichkolwiek ofiarach wojen. O ile wrócę...
Kazałam jakimś facetom, żeby wypisali imiona wszystkich poległych i opisali przebieg bitwy, najlepiej na czymś odpornym na ogień, wodę i inne czynniki. Być może przy odrobinie szczęścia uda się je potem znaleźć. Mam taką nadzieje.
Teraz chyba zaczynam rozumieć słowa pani od historii. Nie wiem czy wiedziała, że czeka mnie taka "misja". Chyba wiedziała i próbowała mnie do tego jak najlepiej przygotować. Może jej też się coś takiego zdarzyło? Może to taki dar? Czyżbym mogła podróżować w czasie do dowolnych epok? Jeśli tak, to mam nadzieję, że za każdym razem jak będę chciała się gdzieś przenieś nie będę musiała dostawać w łeb. Teraz chyba rozumiem cel tego przedsięwzięcia. Mam zobaczyć do czego doprowadza wojna, a potem w rzeczywistości starać się temu zapobiec. Tylko co taka zwykła, nudna, brzydka dziewczyna jak ja może zrobić? Jak może się przeciwstawić? Tego nie wiem. Ale wiem, że muszę to zrobić. To moja misja. I MUSZĘ dać radę.
W momencie wypowiedzenia tych słów, świat zawirował, a ja upadłam...
No to koniec części drugiej :) Standardowo mam nadzieję, że się podobało :) Do następnego posta.
poniedziałek, 18 kwietnia 2016
Misja Vuka Drakkainena
Hej! Tym razem znów mnie długo nie było. Jak zwykle :) Nie chcę się tłumaczyć, bo blog to byłyby tylko ciągłe usprawiedliwienia :) Dzisiaj przychodze do Was z, jak widać to tytule, misją Vuka.
Krótka informacja:
Vuko Drakkainen to główny bohater powieści "Pan Lodowego Ogrodu". Historia dzieje się w przyszłości. Utwór łączy cechy fantastyki naukowej i fantastyki baśniowej.
Zaczynamy!
Vuko Drakkainen to odważny i inteligenty mężczyzna. Został wysłany, na obcą planetę-Midgaard, z misją ratunkową i badawczą. Jest najstarszym z załogi w Darkmoor. Pamięta jeszcze świat, który nie wiedział o istnieniu innych ludzi w kosmosie.
Trafiłem na planetę Midgaar. Po wylądowaniu i krótkotrwałym zapoznaniu się z florą domu antropoidalów stwierdziłem, że wygląda podobnie jak na Ziemi. Kiedy to odkryłem, stało mi się szkoda mieszkańców, którzy mogli to stracić w wyniku wojen, a potem niewolnictwa. Poczułem się nieswojo, a jest to u mnie rzadkością. Postanowiłem, że zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby udało się uratować tych ludzi. Nawet kosztem własnego życia.
Podczas rozmyślań podszedł do mnie jeden z tutejszych. Poruszał się bardzo cicho, więc nie usłyszałem go. Stanął nade mną i mruknął. Wysraszyłem się tak bardzo, że spadłem z klifu, na który m stałem. W ostatniej chwili złapałem się rękami podłoża. Zacząłem machać nogami. Nie mogłem znaleźćdla niech podparcia. Całe ramiona, plecy i brzuch zaczęły drżeć, a po czole i karku spływały mi kropelki potu. W mojej głowie pojawiały się tylko myśl: "Zginę", "Już po mnie", "Misja sie nie powiedzie". Z pomocą przyszedł mi chłopak, który mnie wystraszył.O ile można nazwać go chłopakiem. To pół człowiek, pół jakiś ptak?Wyciągnął mnie na stały ląd. Upadłem na kolana, potem twarz. Leżałem tak kilka minut. W mojej głowie ponownie kotłowało się milion myśli. Cały drżałem i ciężko oddychałem. Czułem się jakbym był uratowanym topielcem. Serce waliło tak mocno, że myślałem, że wyskoczy. Po uspokojeniu ciała i myśli zebrałem się w sobie i chwiejnymi ruchami wstałem. Jedno jest pewne: to wydarzenie mnie mocno zniechęciło. Podziękowałem tajemniczej osobie . Mówiłem szybko, niewyrażnie i nieskładnie. Mój rozmówca, chyba, jednak zrozumiał. Przez kilka chwil czułem niepokój. Stał przede mną mężczyzna dwa razy wyższy.Później jednak zmienił się. Zniknęły skrzydła. Ukazał się mały, może dziesięcioletni, chłopiec. Normalne standardy: bez dodatkowych rąk, nóg, skrzydeł czy oczu. Nie mogłem uwierzyć, że chłopak takiej postury zmienił się w takie chucherko. Nic jednak nie powiedziałem. Stwierdziłem, że jesłi każdy mieszkanie c tak wygląda, to trzeba im pomóc. Targnęła mną rozpacz. Zobaczyłem błagalny wzrok chłopca. Poczułem, że moje nogi, w zagadkowy sposób, robią się jak z waty. Oprzytomniałem jednak w porę i postanowiłem dzielnie stawić czoła niebezpieczeństwu.
Stan Vuka na początku był krytyczny. Cały czas uważał, że nie da rady. Później po kilku rozmowach z mieszkańcami doszedł do wniosku, że wszyscy liczą na niego i nie ma innego wyjścia. Musi sobie poradzić.
No to skończyłam:) Nareszcie. Mam nadzieję, że się podobało. Być może komuś to opowiadnie pomoże w zrobieniu zadania :) Do następnego posta.
Krótka informacja:
Vuko Drakkainen to główny bohater powieści "Pan Lodowego Ogrodu". Historia dzieje się w przyszłości. Utwór łączy cechy fantastyki naukowej i fantastyki baśniowej.
Zaczynamy!
Vuko Drakkainen to odważny i inteligenty mężczyzna. Został wysłany, na obcą planetę-Midgaard, z misją ratunkową i badawczą. Jest najstarszym z załogi w Darkmoor. Pamięta jeszcze świat, który nie wiedział o istnieniu innych ludzi w kosmosie.
Trafiłem na planetę Midgaar. Po wylądowaniu i krótkotrwałym zapoznaniu się z florą domu antropoidalów stwierdziłem, że wygląda podobnie jak na Ziemi. Kiedy to odkryłem, stało mi się szkoda mieszkańców, którzy mogli to stracić w wyniku wojen, a potem niewolnictwa. Poczułem się nieswojo, a jest to u mnie rzadkością. Postanowiłem, że zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby udało się uratować tych ludzi. Nawet kosztem własnego życia.
Podczas rozmyślań podszedł do mnie jeden z tutejszych. Poruszał się bardzo cicho, więc nie usłyszałem go. Stanął nade mną i mruknął. Wysraszyłem się tak bardzo, że spadłem z klifu, na który m stałem. W ostatniej chwili złapałem się rękami podłoża. Zacząłem machać nogami. Nie mogłem znaleźćdla niech podparcia. Całe ramiona, plecy i brzuch zaczęły drżeć, a po czole i karku spływały mi kropelki potu. W mojej głowie pojawiały się tylko myśl: "Zginę", "Już po mnie", "Misja sie nie powiedzie". Z pomocą przyszedł mi chłopak, który mnie wystraszył.O ile można nazwać go chłopakiem. To pół człowiek, pół jakiś ptak?Wyciągnął mnie na stały ląd. Upadłem na kolana, potem twarz. Leżałem tak kilka minut. W mojej głowie ponownie kotłowało się milion myśli. Cały drżałem i ciężko oddychałem. Czułem się jakbym był uratowanym topielcem. Serce waliło tak mocno, że myślałem, że wyskoczy. Po uspokojeniu ciała i myśli zebrałem się w sobie i chwiejnymi ruchami wstałem. Jedno jest pewne: to wydarzenie mnie mocno zniechęciło. Podziękowałem tajemniczej osobie . Mówiłem szybko, niewyrażnie i nieskładnie. Mój rozmówca, chyba, jednak zrozumiał. Przez kilka chwil czułem niepokój. Stał przede mną mężczyzna dwa razy wyższy.Później jednak zmienił się. Zniknęły skrzydła. Ukazał się mały, może dziesięcioletni, chłopiec. Normalne standardy: bez dodatkowych rąk, nóg, skrzydeł czy oczu. Nie mogłem uwierzyć, że chłopak takiej postury zmienił się w takie chucherko. Nic jednak nie powiedziałem. Stwierdziłem, że jesłi każdy mieszkanie c tak wygląda, to trzeba im pomóc. Targnęła mną rozpacz. Zobaczyłem błagalny wzrok chłopca. Poczułem, że moje nogi, w zagadkowy sposób, robią się jak z waty. Oprzytomniałem jednak w porę i postanowiłem dzielnie stawić czoła niebezpieczeństwu.
Stan Vuka na początku był krytyczny. Cały czas uważał, że nie da rady. Później po kilku rozmowach z mieszkańcami doszedł do wniosku, że wszyscy liczą na niego i nie ma innego wyjścia. Musi sobie poradzić.
No to skończyłam:) Nareszcie. Mam nadzieję, że się podobało. Być może komuś to opowiadnie pomoże w zrobieniu zadania :) Do następnego posta.
Subskrybuj:
Posty (Atom)